---------------------------------------------
Rozdział III- 5 września (Czw)
Coś zaczęło grać melodyjkę mojego budzika kilka metrów dalej, na biurku.
-Mhhmm… - wymamrotałam, zwlekając się z łóżka i podchodząc, by
wyłączyć budzik. Spojrzałam na zegarek i natychmiast oprzytomniałam. Telefon
musiał dzwonić już dwa razy, co sprawiło, że obudziłam się dwadzieścia minut
później niż powinnam. Wczorajszy trening był na tyle męczący, że gdy przyszłam
do domu zjadłam dwie kromki chleba z pomidorem, zrobiłam sobie kanapki na
następny dzień, umyłam się i kilka sekund po położeniu się do łóżka zasnęłam.,
coś koło dziesiątej. Nie dziwię się, że nie usłyszałam budzika.
- Amelia!- zawołałam, otwierając szafę. Przeleciałam wzrokiem swoje
ubrania i zobaczyłam biały krótki rękaw mający na plecach i ramieniu logo zaprojektowane
specjalnie na czerwcowe seminarium Shinkendo. Każdy uczestnik dostał taką po
zakończeniu treningów. Uśmiechnęłam się pod nosem. Może zmotywuję Dymitra do
rozmowy. Ubrałam wiec tą koszulkę i jasne jeansy do kolan.
- Co?!- usłyszałam jej głos z dołu. Ubrałam wiec tą koszulkę i jasne
jeansy do kolan. Wypadłam z pokoju i zbiegłam po schodach. Rodziców nie było- zawsze
wychodzili do pracy zanim my się budziłyśmy.
- Czemu mnie nie obudziłaś?!- dosłownie wleciałam do kuchni,
otworzyłam lodówkę i wyjęłam dwie parówki. Położyłam je na talerz i wstawiłam o
mikrofalówki na trzydzieści sekund. Zabrałam swoje drugie śniadanie i nalałam
do butelki herbaty.
- Skąd miałam wiedzieć, że masz na ósmą?!- oburzyła się.
- A czy ja kiedykolwiek w tamtym roku miałam na późniejszą?-
zirytowałam się.- Teraz jestem w gimnazjum i będzie ciężej.
- Miałaś na późniejsze godziny pod koniec roku.- zaprotestowała
szatynka.
Wyjęłam parujący talerz, usiadłam naprzeciwko siostry i ugryzłam
parówkę.
- Bo nauczyciele byli zajęci robotą związaną ze świadectwami i tak
dalej. Nie moja wina, że matematyki uczyła mnie wicedyrektor, a przyrody
dyrektor.- odparłam.
- To nie fair, ja tak nie mam.
- Będziesz miała w czwartej klasie.- pocieszyłam dziewczynkę. Właśnie
zaczęła drugą klasę.
Kilka minut później włożyłam pusty talerz i sztućce do zmywarki, a
potem poleciałam na górę po plecak z lekcjami.
„ Nie spakowałam się wczoraj”
Zauważyłam z przerażeniem i spojrzałam na czarny, sportowy zegarek na
moim lewym nadgarstku. Dziesięć minut do rozpoczęcia lekcji. Świetnie! Najpierw
mam pierwszą lekcję z chemii! Co pani sobie o mnie pomyśli?!
Wrzuciłam podręczniki i zeszyty do plecaka i znów zleciałam na dół.
Wypadłam z domu, zabierając ze sobą moją czapkę z daszkiem koloru moro.
Biegłam ile sił- treningi nie poszły na marne- byłam dość szybka i
wytrzymała, by do szkoły dolecieć w pięć minut.
Dwie minuty do dzwonka. Wbiegłam do szatni, z szafkami na kod, która
już była pusta.
Już po dzwonku, gdy pani wpuszczała ostatnich uczniów do klasy
dobiegłam do niej.
- Dzień… dobry.- wydyszałam.- Nie spóźniłam się?
Jasnowłosa nauczycielka spojrzała na mnie, podczas gdy ja starałam się
uspokoić oddech.
- Nie, zdążyłaś. Wchodź.
Odetchnęłam z ulgą i weszłam do klasy za „trójcą świętą”- Jackiem,
Henrym i Filipem.
W sali nie było normalnych trzech rzędów ławek tylko dwie podkowy-
jedna w drugiej- skierowanych w stronę biurka nauczyciela i projektora.
Siadłam obok Lisy… i po kilku sekundach zdałam sobie sprawę, że siedzę
również koło Dymitra. Rosjanin kiwnął mi głową na przywitanie- jako klasowej
znajomej- nie dając po niczym poznać, że wczoraj podglądał trening, a potem
powrócił do rozmowy z Nicolaiem, który siedział po jego drugiej stronie.
- Musze znaleźć tu sobie jakieś zajęcie i już mam pomysł…
Dymitrowi przerwała nauczycielka, przedstawiając się i omawiając
zasady zachowania w sali chemicznej (nie jeść, nie pić, nie dotykać jedzenia po
eksperymentach, nie gadać i tak dalej). Od razu się uciszył i zaczął z uwagą
słuchać słów pani Brown.
Ja, która miałam dość podzielną uwagę, słuchałam, jednocześnie
zastanawiając się czy nie napisać do Dymitra karteczki z pytaniem dlaczego mnie
śledził. I zaraz przypomniało mi się nastawienie Nicolaia do sztuk walk, przez
co postanowiłam złapać szatyna podczas tych nielicznych momentów jego
samotności.
Czterdzieści minut później zadzwonił dzwonek. I jakby mi czytał w
myślach.
- Zaraz dołączę do ciebie.- powiedział po rosyjsku do Nicolaia, a
potem jako jeden z pierwszych opuścił klasę.
- Opuszczę cię na chwilę.- oznajmiłam
Lisie, a ta uśmiechnęła się ze zrozumieniem. Chyba się domyślała, że idę
złapać Dymitra- chociaż nie powiedziałam jej o wczorajszym treningu.
Kilka sekund później wyszłam na korytarz. W momencie, gdy na drugim
końcu zobaczyłam jego brązowe włosy, zniknął za rogiem. Popędziłam w tamtym
kierunku.
- Sorry!- krzyknęłam do dziewczyny z równoległej klasy, którą
potrąciłam przy wymijaniu. Była to Polka, a „Sorry” było angielskim słówkiem.
Ale Polacy coraz więcej słów zapożyczali od anglików, więc nie zrobiłoby
różnicy, gdybym powiedziała polskie „przepraszam”.
Potem go zobaczyłam jak schodzi do szatni, żeby po chwili zniknąć mi z
widoku. Zbiegłam po schodach i zatrzymałam się. Nigdzie go nie było. Zresztą
nie było żywego ducha. Nawet nauczyciel dyżurujący nie zdążył jeszcze przyjść.
Popędziłam korytarzem i minęłam róg.
- Lekcje mamy po drugiej stronie szkoły.- usłyszałam zdanie po rosyjsku wypowiedziane
jego głosem. Potknęłam się, zaskoczona, z trudem utrzymując równowagę, i
obróciłam się. Stał oparty o ścianę, ze skrzyżowanymi ramionami.
- Śledziłaś mnie.- swoje brązowe oczy utkwił w moich
ciemnoniebieskich. Jego wzrok nie był jakiś gniewny, czy coś, tylko bez wyrazu-
no, może z tą iskierką, którą widziałam wczoraj.
- Tak jak ty mnie.- wypaliłam, stając przed nim. Jego lewa brew się
podniosła.
- Śledziłem cię?
- A nie?
- Oglądanie treningów, do których zapisy wciąż są otwarte nazywasz
śledzeniem?
Zamilkłam. O tym nie pomyślałam. Zaśmiał się i był to śmiech w stylu
niezłośliwego prychnięcia.
- Interesujesz się sztukami walk?- spytałam. Pytanie, które mnie
gnębiło.- Czemu Nicolai pytał o mnie Connora?
- Interesuję. A Cola nie pytał o ciebie tylko o osobę, która umie
walczyć.
- Cola?- powtórzyłam. „Coca-cola?”. Wzrok Rosjanina sprawił, że
poczułam się głupia. Minęło kilka sekund, zanim odezwał się.
- Zdrobnienia.
- A Dimka to Dymitr?- upewniłam się. Kiwnął lekko głową. Dimka
brzmiało tak… dziewczęco, a Cola… coca-cola? Mimo woli uśmiechnęłam się lekko.
- Co cię tak śmieszy?- jego ton zaostrzył się nieznacznie.
- Nic, nic. A więc co z tymi sztukami walki?- spytałam, pragnąc
powrócić do wcześniejszego tematu.
- Chciałem zobaczyć czy w twoim klubie jest ktoś z kim mógłbym walczyć
jak równy z równym.- odparł trochę lekceważącym tonem, odchylając głowę do
tyłu, by oprzeć ja o ścianę. Przymknął oczy.
„ Irytujące zachowanie”
Przeleciało mi przez głowę.
- I co wywnioskowałeś?
- Że gdyby cię trochę podszkolić to byś była dobrym przeciwnikiem.
Zamarłam. Czy to była propozycja, by został moim nauczycielem? Nie… a
nawet jeśli, to nie zgadzam się. Mam już nauczyciela. Oficjalnego-sensei. I
nieoficjalnego- Wojtka. A on mówił, jakby był lepszy od nas wszystkich.
- Reszta nie ma potencjału.
Odbił się od ściany i ruszył korytarzem, zostawiając mnie. Spojrzał
jeszcze przez ramię. W jego oczach wciąż widziałam odrobinę rozbawienia i widać
było, że chce je ukryć- najczęściej pod znudzeniem i niechęcią.
- Znajdę moment, by cię przekonać, że umiem więcej od ciebie.
Dobrze odczytał moje uczucia. Nie wiem czemu, ale nie wierzyłam mu, że
jest lepszy. Nie była to samolubność, próżność czy coś tam jeszcze. Nie
wiedziałam co. Był dobrze zbudowany i widać było, że dorównywał by starszemu o
cztery lata Wojtkowi, ale mimo to nie umiałam się przekonać. Zawsze starałam
się mieć otwarty umysł na różne, czasami nawet dziwne, fakty, ale… ale coś mnie
powstrzymywało.
Ruszyłam się w końcu, gdy zobaczyłam nauczyciela dyżurującego. Nie
wolno było chodzić do szatni bez potrzeby. Czmychnęłam po schodach na górę i w
normalnym tempie dotarłam po sale
historyczną. Lisa nie wypytywała mnie widząc moją dziwnie ponurą minę, a sam
Dymitr zachowywał się jak wcześniej, bacznie obserwując otoczenie, a w
szczególności Nicolaia, który w tej chwili gawędził wesoło z Weroniką- ta
wydawała się być wniebowzięta, natomiast jej – prawdopodobnie byłe-
przyjaciółki były w podłym nastroju.