czwartek, 6 marca 2014

Rozdział III

Taaa, tu tez nie miałam czasu wstawić... jak na Hellsingu... a do tego pomagać Gabrieli nad blogiem... (taka mała reklama: Wampirze opowieści)
---------------------------------------------


Rozdział III- 5 września (Czw)

Coś zaczęło grać melodyjkę mojego budzika  kilka metrów dalej, na biurku.
-Mhhmm… - wymamrotałam, zwlekając się z łóżka i podchodząc, by wyłączyć budzik. Spojrzałam na zegarek i natychmiast oprzytomniałam. Telefon musiał dzwonić już dwa razy, co sprawiło, że obudziłam się dwadzieścia minut później niż powinnam. Wczorajszy trening był na tyle męczący, że gdy przyszłam do domu zjadłam dwie kromki chleba z pomidorem, zrobiłam sobie kanapki na następny dzień, umyłam się i kilka sekund po położeniu się do łóżka zasnęłam., coś koło dziesiątej. Nie dziwię się, że nie usłyszałam budzika.
- Amelia!- zawołałam, otwierając szafę. Przeleciałam wzrokiem swoje ubrania i zobaczyłam biały krótki rękaw mający na plecach i ramieniu logo zaprojektowane specjalnie na czerwcowe seminarium Shinkendo. Każdy uczestnik dostał taką po zakończeniu treningów. Uśmiechnęłam się pod nosem. Może zmotywuję Dymitra do rozmowy. Ubrałam wiec tą koszulkę i jasne jeansy do kolan.
- Co?!- usłyszałam jej głos z dołu. Ubrałam wiec tą koszulkę i jasne jeansy do kolan. Wypadłam z pokoju i zbiegłam po schodach. Rodziców nie było- zawsze wychodzili do pracy zanim my się budziłyśmy.
- Czemu mnie nie obudziłaś?!- dosłownie wleciałam do kuchni, otworzyłam lodówkę i wyjęłam dwie parówki. Położyłam je na talerz i wstawiłam o mikrofalówki na trzydzieści sekund. Zabrałam swoje drugie śniadanie i nalałam do butelki herbaty.
- Skąd miałam wiedzieć, że masz na ósmą?!- oburzyła się.
- A czy ja kiedykolwiek w tamtym roku miałam na późniejszą?- zirytowałam się.- Teraz jestem w gimnazjum i będzie ciężej.
- Miałaś na późniejsze godziny pod koniec roku.- zaprotestowała szatynka.
Wyjęłam parujący talerz, usiadłam naprzeciwko siostry i ugryzłam parówkę.
- Bo nauczyciele byli zajęci robotą związaną ze świadectwami i tak dalej. Nie moja wina, że matematyki uczyła mnie wicedyrektor, a przyrody dyrektor.- odparłam.
- To nie fair, ja tak nie mam.
- Będziesz miała w czwartej klasie.- pocieszyłam dziewczynkę. Właśnie zaczęła drugą klasę.
Kilka minut później włożyłam pusty talerz i sztućce do zmywarki, a potem poleciałam na górę po plecak z lekcjami.
„ Nie spakowałam się wczoraj”
Zauważyłam z przerażeniem i spojrzałam na czarny, sportowy zegarek na moim lewym nadgarstku. Dziesięć minut do rozpoczęcia lekcji. Świetnie! Najpierw mam pierwszą lekcję z chemii! Co pani sobie o mnie pomyśli?!
Wrzuciłam podręczniki i zeszyty do plecaka i znów zleciałam na dół. Wypadłam z domu, zabierając ze sobą moją czapkę z daszkiem koloru moro.
Biegłam ile sił- treningi nie poszły na marne- byłam dość szybka i wytrzymała, by do szkoły dolecieć w pięć minut.
Dwie minuty do dzwonka. Wbiegłam do szatni, z szafkami na kod, która już była pusta.
Już po dzwonku, gdy pani wpuszczała ostatnich uczniów do klasy dobiegłam do niej.
- Dzień… dobry.- wydyszałam.- Nie spóźniłam się?
Jasnowłosa nauczycielka spojrzała na mnie, podczas gdy ja starałam się uspokoić oddech.
- Nie, zdążyłaś. Wchodź.
Odetchnęłam z ulgą i weszłam do klasy za „trójcą świętą”- Jackiem, Henrym i Filipem.
W sali nie było normalnych trzech rzędów ławek tylko dwie podkowy- jedna w drugiej- skierowanych w stronę biurka nauczyciela i projektora.
Siadłam obok Lisy… i po kilku sekundach zdałam sobie sprawę, że siedzę również koło Dymitra. Rosjanin kiwnął mi głową na przywitanie- jako klasowej znajomej- nie dając po niczym poznać, że wczoraj podglądał trening, a potem powrócił do rozmowy z Nicolaiem, który siedział po jego drugiej stronie.
- Musze znaleźć tu sobie jakieś zajęcie i już mam pomysł…
Dymitrowi przerwała nauczycielka, przedstawiając się i omawiając zasady zachowania w sali chemicznej (nie jeść, nie pić, nie dotykać jedzenia po eksperymentach, nie gadać i tak dalej). Od razu się uciszył i zaczął z uwagą słuchać słów pani Brown.
Ja, która miałam dość podzielną uwagę, słuchałam, jednocześnie zastanawiając się czy nie napisać do Dymitra karteczki z pytaniem dlaczego mnie śledził. I zaraz przypomniało mi się nastawienie Nicolaia do sztuk walk, przez co postanowiłam złapać szatyna podczas tych nielicznych momentów jego samotności.
Czterdzieści minut później zadzwonił dzwonek. I jakby mi czytał w myślach.
- Zaraz dołączę do ciebie.- powiedział po rosyjsku do Nicolaia, a potem jako jeden z pierwszych opuścił klasę.
- Opuszczę cię na chwilę.- oznajmiłam  Lisie, a ta uśmiechnęła się ze zrozumieniem. Chyba się domyślała, że idę złapać Dymitra- chociaż nie powiedziałam jej o wczorajszym treningu.
Kilka sekund później wyszłam na korytarz. W momencie, gdy na drugim końcu zobaczyłam jego brązowe włosy, zniknął za rogiem. Popędziłam w tamtym kierunku.
- Sorry!- krzyknęłam do dziewczyny z równoległej klasy, którą potrąciłam przy wymijaniu. Była to Polka, a „Sorry” było angielskim słówkiem. Ale Polacy coraz więcej słów zapożyczali od anglików, więc nie zrobiłoby różnicy, gdybym powiedziała polskie „przepraszam”.
Potem go zobaczyłam jak schodzi do szatni, żeby po chwili zniknąć mi z widoku. Zbiegłam po schodach i zatrzymałam się. Nigdzie go nie było. Zresztą nie było żywego ducha. Nawet nauczyciel dyżurujący nie zdążył jeszcze przyjść. Popędziłam korytarzem i minęłam róg.
- Lekcje mamy po drugiej stronie szkoły.-  usłyszałam zdanie po rosyjsku wypowiedziane jego głosem. Potknęłam się, zaskoczona, z trudem utrzymując równowagę, i obróciłam się. Stał oparty o ścianę, ze skrzyżowanymi ramionami.
- Śledziłaś mnie.- swoje brązowe oczy utkwił w moich ciemnoniebieskich. Jego wzrok nie był jakiś gniewny, czy coś, tylko bez wyrazu- no, może z tą iskierką, którą widziałam wczoraj.
- Tak jak ty mnie.- wypaliłam, stając przed nim. Jego lewa brew się podniosła.
- Śledziłem cię?
- A nie?
- Oglądanie treningów, do których zapisy wciąż są otwarte nazywasz śledzeniem?
Zamilkłam. O tym nie pomyślałam. Zaśmiał się i był to śmiech w stylu niezłośliwego prychnięcia.
- Interesujesz się sztukami walk?- spytałam. Pytanie, które mnie gnębiło.- Czemu Nicolai pytał o mnie Connora?
- Interesuję. A Cola nie pytał o ciebie tylko o osobę, która umie walczyć.
- Cola?- powtórzyłam. „Coca-cola?”. Wzrok Rosjanina sprawił, że poczułam się głupia. Minęło kilka sekund, zanim odezwał się.
- Zdrobnienia.
- A Dimka to Dymitr?- upewniłam się. Kiwnął lekko głową. Dimka brzmiało tak… dziewczęco, a Cola… coca-cola? Mimo woli uśmiechnęłam się lekko.
- Co cię tak śmieszy?- jego ton zaostrzył się nieznacznie.
- Nic, nic. A więc co z tymi sztukami walki?- spytałam, pragnąc powrócić do wcześniejszego tematu.
- Chciałem zobaczyć czy w twoim klubie jest ktoś z kim mógłbym walczyć jak równy z równym.- odparł trochę lekceważącym tonem, odchylając głowę do tyłu, by oprzeć ja o ścianę. Przymknął oczy.
„ Irytujące zachowanie”
Przeleciało mi przez głowę.
- I co wywnioskowałeś?
- Że gdyby cię trochę podszkolić to byś była dobrym przeciwnikiem.
Zamarłam. Czy to była propozycja, by został moim nauczycielem? Nie… a nawet jeśli, to nie zgadzam się. Mam już nauczyciela. Oficjalnego-sensei. I nieoficjalnego- Wojtka. A on mówił, jakby był lepszy od nas wszystkich.
- Reszta nie ma potencjału.
Odbił się od ściany i ruszył korytarzem, zostawiając mnie. Spojrzał jeszcze przez ramię. W jego oczach wciąż widziałam odrobinę rozbawienia i widać było, że chce je ukryć- najczęściej pod znudzeniem i niechęcią.
- Znajdę moment, by cię przekonać, że umiem więcej od ciebie.
Dobrze odczytał moje uczucia. Nie wiem czemu, ale nie wierzyłam mu, że jest lepszy. Nie była to samolubność, próżność czy coś tam jeszcze. Nie wiedziałam co. Był dobrze zbudowany i widać było, że dorównywał by starszemu o cztery lata Wojtkowi, ale mimo to nie umiałam się przekonać. Zawsze starałam się mieć otwarty umysł na różne, czasami nawet dziwne, fakty, ale… ale coś mnie powstrzymywało.
Ruszyłam się w końcu, gdy zobaczyłam nauczyciela dyżurującego. Nie wolno było chodzić do szatni bez potrzeby. Czmychnęłam po schodach na górę i w normalnym tempie dotarłam po  sale historyczną. Lisa nie wypytywała mnie widząc moją dziwnie ponurą minę, a sam Dymitr zachowywał się jak wcześniej, bacznie obserwując otoczenie, a w szczególności Nicolaia, który w tej chwili gawędził wesoło z Weroniką- ta wydawała się być wniebowzięta, natomiast jej – prawdopodobnie byłe- przyjaciółki były w podłym nastroju.
© Shalis dla Wioska Szablonów
© Dmitry Elizarov.